wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt!







Kochani blogerzy, bibliofile!

   Z okazji świąt Bożego Narodzenia pragnę Wam życzyć wszystkiego co najlepsze! Wspaniałych książek, coraz to nowych odkryć czytelniczych, chęci i czasu na pisanie recenzji, wielu czytających i komentujących Wasze opinie. Ale przed wszystkim życzę Wam świąt spędzonych w rodzinnej i radosnej atmosferze, spełnienia marzeń (zwłaszcza tych szalonych!), zdrowia i uśmiechu na twarzy w każdej sekundzie Waszego życia! Jeszcze raz, Wesołych Świąt!

Liss Carrie :)



Mam nadzieję, że czekacie już na św. Mikołaja! :3


sobota, 7 grudnia 2013

"Legenda: Wybraniec" Marie Lu

"Day i June, chcąc ratować Edena, dołączają do Patriotów.
Elektor Primo umiera. Władzę obejmuje jego syn – Anden. Kim jest? Wrogiem czy wybawcą?
Przywódca Patriotów jest pewien odpowiedzi i wierzy, że tylko krwawa rewolucja może uratować kraj. Day i June muszą podjąć decyzję, po której stronie barykady stanąć.
Day i June docierają do Vegas w chwili, kiedy staje się coś nieprawdopodobnego: Elektor Primo umiera, a jego syn – Anden – przejmuje rządy w Republice. W chwili kiedy kraj pogrąża się w chaosie, Day i June dołączają do Patriotów. W zamian za obietnicę odnalezienia Edena oraz przerzucenia ich do Kolonii, Day decyduje się na coś, czego unikał przez całe życie – razem z June wezmą udział w zamachu na nowego Elektora Primo.
Śmierć Elektora to szansa na zmiany w kraju, w którym mieszkańcy zbyt długo byli zmuszani do milczenia.
Jednak kiedy June zbliża się do Elektora, zdaje sobie sprawę, że Anden w niczym nie przypomina swojego ojca. Dziewczyna jest rozdarta między tym, czego oczekują od niej Patrioci, a swoim przeczuciem: A jeśli to właśnie Anden jest nadzieją na nowy początek? Czy rewolucja nie powinna być czymś więcej niż zemstą pełną gniewu i krwi? A co jeśli Patrioci się mylą?"



   Po przeczytaniu "Rebelianta" (recenzja tutaj) byłam bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy Day'a i June. W mojej głowie kłębiło się wiele pytań: Czy Patrioci ich przyjmą? Czy uratują Edena? 
Mimo że książkę dorwałam w swoje łapki w kwietniu to dopiero niedawno miałam czas, żeby przeczytać "Wybrańca". Czy drugą część Legendy spełniła moje oczekiwania? 

"Zabicie człowieka, który stoi na czele całego systemu, wydaje się niewielka cena w zamian za wywołanie rewolucji."

   Narracja nadal podzielona jest pomiędzy dwójkę głównych bohaterów, co nadal uważam za bardzo dobre posunięcie ze strony Marie Lu.

   Dzięki temu zabiegowi poznajemy uczucia Day'a jak i June, co bardzo ubarwia opowieść i  pozwala nam poznać sytuacje, w których znajdują się bohaterowie, ponieważ przez znaczną cześć książki są rozdzieleni. Dlaczego? Tego nie zdradzę.
   Akcja gna do przodu bardzo szybko. Czytając "Wybrańca" nie możesz się nudzić, bo autorka nie daje czasu czytelnikowi na chwile wytchnienia. Cały czas coś się dzieje! Czy to u June, czy u Day'a mamy do czynienia z ważnymi wydarzeniami i aż trudno się zdecydować, u którego z bohaterów chcemy "przebywać".
  
"Czy to możliwe, ze po tylu latach wojny rzeczywiście może zapanować pokój."

   Po "Rebeliancie" moje uczucia do June były mieszane, ale po lekturze "Wybrańca" polubiłam ją bardziej. Podobało mi się to, że nie podążała ślepo przed siebie i wykonywała rozkazy Patriotów, tylko myślała i analizowała. Miała własne zdanie, mimo że inny byli przeciwko. Zaimponowała mi tym!

   Day nadal jest bohaterem, którego bardzo lubię, chociaż czasami mnie denerwował, ale rozumiem go. Gdybym była na jego miejscu, postąpiłabym tak samo.
   Drugoplanowi bohaterowie także są warci uwagi. Każdy z nich ma coś co może zaintrygować czytelnika. Przez cały czas miałam w głowie myśl: "Kto jest dobry, a kto zły?"


„Wynocha z mojego nieba,chłopaki!”
  
   Niestety Marie Lu nie oszczędziła drobnych i bardzo wrażliwych serduszek czytelników. Sprawiła swoim fanom złamane serce, pełno łez (na szczęście nie tylko z powodu smutnych chwil) i jeszcze raz złamane serce! Końcówka jest bardzo zaskakująca! 
   W książce mamy do czynienia z kilkoma zwrotami akcji.
   Dowiadujemy się o wiele więcej na temat Koloni, Republiki i Patriotów, z czego bardzo się cieszę, bo w "Rebeliancie" tych informacji było mało.
   Czy coś mi nie pasowało? Nadal, w niektórych momentach występuje trochę elementów potocznego języka, ale jest go zdecydowanie mniej niż w pierwszej części.


„Przecież gardzę Republiką, prawda? Chcę, by upadła, no nie? Sęk w ty, że dopiero teraz widzę pewną różnicę – nienawidzę praw, które rządzą Republiką, ale sam kraj kocham. Kocham tych ludzi. Nie robię tego dla Elektora. Robię to dla nich.”

   Czy "Wybraniec" jest lepszy od "Rebelianta"? Musicie sami to ocenić. Jak dla mnie druga cześć była minimalnie lepsza od pierwszej.
   Z utęsknieniem czekam na kolejną, trzecią i ostatnią część, która, jeżeli dobrze się orientuje, ma zostać wydana w lutym przyszłego roku.

Moja ocena: 8,5/10

__________________________________________________________________________________
   Miała być recenzja "Pościgu", ale jest recenzja "Wybrańca".
   Recenzja miała pojawić się wczoraj, bo przez orkan miałam wolny dzień, ale zanim zdążyłam usiąść do klawiatury, ale silny wiatr pokrzyżował mi plany i nie miałam prądu przez cały dzień i dopiero dzisiaj wieczorem się za to zabrałam.
   Mam nadzieję, że Mikołajki mieliście udane! Ślę Wam spóźnione: Wszystkiego najlepszego z okazji Mikołajek!
   Dostaliście coś ciekawego? ;>

niedziela, 1 grudnia 2013

Podsumowanie listopada


  Listopad w powolnym tempie dobiegł końca i w końcu mamy grudzień! Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam ten miesiąc! Przez cały czas czuje atmosferę świąt Bożego Narodzenia. Uwielbiam patrzeć jak śnieg powoli pada i pokrywa całą ziemie, uwielbiam świąteczne ozdoby, przystrojone domy i sklepy, okres kupowania prezentów i przygotowywania się do świąt jest chyba moim ulubionym czasem. W grudniu ludzie częściej się uśmiechają, wszystkim udziela się świąteczna atmosfera :) Przedświąteczne spotkania z przyjaciółmi i świąteczne spotkania z rodziną nabierają wyjątkowości, każdy szczerze życzy ci wszystkiego co najlepsze i ty robisz to samo :) Wszystko jest inne!
Może za bardzo się rozpisałam, ale co zrobić? Uwielbiam ten czas!
Dodatkowym bonusem jest to, że pierwszy raz od sierpnia porządnie się wyśpię. Zgaduję, że wiele osób także dlatego czeka do przerwy świątecznej :)
Ale nie przynudzajmy, listopad był pełen nauki i grudzień nie zapowiada się pod tym względem lepiej, ale jak na razie cztery testy, więc nie jest źle, a później, do świąt czas bez kartkówek i prac klasowych, czasami kocham moją szkołę :)
 Ale przejdźmy do rzeczy:
 
Książki przeczytane w tym miesiącu (nie jest źle, ale najlepiej też nie jest): 4:
"Przez burze ognia" Veronica Rossi
"Przez bezmiar nocy" Veronica Rossi
"W pierścieniu ognia" Suzanne Collins (po raz drugi, przypomnienie przed filmem)
"Drużyna: Pościg" John Flanagan 

Ilość stron: 1488
Dziennie: około 49 stron

Dodane recenzje: 2 (mało, jak zwykle)

Stosik listopadowy: 

  • "Drużyna: Pościg" John Flanagan - z biblioteki, niedługo postaram się wysmażyć dla Was jakąś recenzje, bo dzisiaj skończyłam "Pościg"
  • "Córka dymu i kości" Laini Taylor - z biblioteki, zdziwiłam się, gdy zobaczyłam "Córkę..." na półce z nowościami, ale cieszę się, że się tam znalazła, bo miałam ją w planach :)
  • "Imię róży" Umberto Eco - z biblioteki, moja wspaniała lektura na za 10 dni, której praktycznie nie zaczęłam, ale dam radę! Swoją drogą, co sądzicie? Bo opinie są podzielone, większość narzeka na wolno rozwijającą się akcje, ale z tego co już zaczęłam jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza :)

A w tle część moich ukochanych podręczników i zeszytów <3 Smażcie się w piekle! xD Było by miło, nie uważacie? ;>

A jak Wasze wyniki? Jesteście zadowoleni?

sobota, 16 listopada 2013

"Przez bezmiar nocy" Veronica Rossi






"Przeżyli eterowe burze, ale czy ich uczucie przetrwa bezmiar nocy?

Po miesiącach rozłąki Aria i Perry znów są razem, lecz ich wspólna przyszłość jest niepewna. Perry, nowy Wódz Krwi plemienia Fal, musi walczyć o zaufanie swoich ludzi. Aria zaś prowadzi sekretną misję. Do tego gwałtowność burz eterowych się nasila, a niekończący się półmrok spowija ziemię. Aria i Perry mają coraz mniej czasu, by odnaleźć Wielki Błękit. Czy zdążą, zanim bezlitosny żywioł zniszczy ich świat i marzenia o wspólnej przyszłości?"







 Po przeczytaniu pierwszej części [recenzja] niemal natychmiast potrzebowałam kolejnego tomu przygód Arii i Perr'ego. Na szczęście na mojej półce gościła już druga część trylogii. Jak łatwo się domyślić, od razu zabrałam się do czytania.

„Miłość to niesforny ptak, którego nikt nie może oswoić.”

Styl pani Rossi nie ulega większym zmianom. Nadal jest przyjemny w odbiorze, nadal wszystko z łatwością możemy sobie wyobrazić. Narracja w dalszym ciągu podzielona jest między dwójkę głównych bohaterów. Zastanawiałam się co się stanie, skoro narracja nadal podzielona jest na Arię i Perr'ego, w głowie miałam tylko myśl: "Zostaną w jakiś sposób rozdzieleni". Autorka swoim pomysłem na rozdzielenie akcji zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie!
   Akcja gna do przodu, jakby ktoś ją wystrzelił z armaty, a jednocześnie jest dziwnie spokojnie. Nie mam pojęcia jak to wytłumaczyć!W trakcie czytanie nie możesz się nudzić. Każdy moment jest warty uwagi, chociaż muszę przyznać, że wątek Arii ciekawił mnie o wiele bardziej.

„Ideały należą do świata, który tylko mędrcy potrafią zrozumieć.”

   Bohaterowie dojrzewają. Muszą podejmować wiele decyzji, od których zależy nie tylko życie ich samych, ale także życie innych ludzi. 
   Aria stara się podejmować wybory z porozumieniu ze swoim rozumem. Staje sie coraz bardziej uważna i ostrożna. Jest także lepszą wojowniczką.
   Na barki Perr'ego spada wielka odpowiedzialność. Jako Wódz Krwi musi zapewnić Falom bezpieczeństwo, co w czasie nienasilających się burz eterowych i zmniejszających się zapasów jedzenie nie jest proste.
   Poznajemy wielu nowych bohaterów. Niektórych polubiłam, niektórych znienawidziłam. Zmieniłam też zdanie na temat postaci, które pojawiły się w pierwszej części. 

 „- Tracimy i tracimy, ale nadal tu jesteśmy. Trzęsiemy się, stojąc w miejscu, i boimy się cokolwiek zrobić.”

   Wiele razy pani Rossi przyprawiała mnie o zawał serca. W pewnym momencie myślałam, że to koniec żywota, któregoś z bohaterów, ale na szczęście okazywało się, ze było blisko. Niestety pani Veronica postanowiła złamać serca swoim czytelnikom  bohaterom książkowym uśmiercając jedną z postaci. A miało być tak dobrze!

 „- Denerwuję się, kiedy patrzysz na mnie tymi swoimi oczami. 
- Innych nie mam. 
- Nie chciałam przez to powiedzieć, że mi się nie podobają. 
- Wiem, co chciałaś powiedzieć.”

   "Przez bezmiar nocy" jest książką zaskakującą, przemyślaną - nic nie dzieje się bez powodu, niezwykle dopracowaną. Wszystko zmierza do wspaniałego końca, który daje dużo do myślenia nad następną częścią trylogii, która nie miała jeszcze nawet premiery zagranicą! Poczekamy trochę czasu aż pojawi się u nas.
   "Przez bezmiar nocy" utrzymuje poziom swojej poprzedniczki, nie jest a ni gorzej ani lepiej. Tym którzy jeszcze nie zaczęli przygody z trylogią pani Rossi mówię: "Warto zapoznać się z historia Arii i Perr'ego", Tym, którym podobała się pierwsza część nie muszę chyba nic mówić, a tym, którzy trochę zawiedli się na "Przez burzę ognia" proponuje, aby dali szansę "Przez bezmiar nocy".

Moja ocena: 8/10

niedziela, 10 listopada 2013

"Przez burze ognia" Veronica Rossi

"Aria żyje w Reverie – rozwiniętym technologicznie świecie oddzielonym od dzikiej natury szczelną kopułą. Jak wszyscy Osadnicy spędza czas w wirtualnych Sferach dostępnych tylko za pomocą specjalnego Wizjera. Kiedy zostaje wygnana za przestępstwo, którego nie popełniła, wie, że śmierć jest blisko.

Perry jako Wykluczony musi walczyć o przetrwanie w brutalnym świecie plemiennych wojen, kanibali i eterowych burz. Udaje mu się przeżyć tylko dzięki wyjątkowym zmysłom pozwalającym wyczuć niebezpieczeństwo i ludzkie emocje.

Drogi Arii i Perry’ego się przecinają. Tylko Perry może ocalić dziewczynę od śmierci. Tylko Aria może pomóc mu odkupić winy. Razem rozpoczynają niebezpieczną podróż…"



   Co sprawiło, ze sięgnęłam po "Przez burze ognia"? W momencie, w którym przeczytałam opis wiedziałam, ze o książka dla mnie. Miałam wrażenie, że sprawi, ze powiem: "To coś nowego!". Czy tak się stało?

"To dziwne uczucie tęsknić za miejscem, zanim się je opuści."

   Muszę zacząć od tego, że pani Rossi stworzyła świat bardzo ciekawy i oryginalny! Nigdy nie spotkałam się z przeniesieniem części akcji do Sfer, czyli rzeczywistości wirtualnej, "lepszej niż rzeczywistość", przynajmniej pod takim hasłem, w pewnym sensie promuje się Sfery, do których można dostać się dzięki Wizjerowi. 
   Nie wszyscy jednak żyją w Kopule, która oddziela ludzi od zewnętrznego świata, zwanej Umieralnią. Na zewnątrz żyją Wykluczeni, którzy przez burze eterowe ulegają różnorakim mutacją. Jakim? Dokładnie nie zdradzę o co chodzi, ale powiem Wam, że Wykluczonych możemy podzielić na Vidów, Audilów i Scirów, wiem, niewiele Wam to mówi.
   Styl pani Rossi jest lekki i przyjemny, jedyne co mnie denerwowało to częste używanie imion bohaterów w narracji, nie wiem czy to wina autorki czy tłumaczenia, ale mówię jak jest. Gdy wkręciłam się w czytanie przestało mi to przeszkadzać.
   
"(...) bo ludzie to więcej niż emocje. Maja myśli i powody, by postępować tak, jak postępują."

   Aria jest bohaterką, która od razu polubiłam (poza tym ma piękne imię!). Nie poddaje się, mimo że przez cały czas na swojej drodze napotyka trudności. To mi się w niej bardzo podobało. Nie jest dziewczyną, która płacze i chowa się po kątach, ona walcz. Nie jest bez wad, czasami podejmuje lekkomyślne decyzje, miewa chwile słabości, jak każdy. W niektórych momentach próbowałam postawić się w jej sytuacji i muszę powiedzieć, że w większości z nich zachowałabym się tak jak ona.
   Perry jest Wykluczonym z niezwykłymi zdolnościami i problemami rodzinnymi. Stara się podejmować słuszne decyzje, ale nie zawsze wszystko wychodzi tak jakby chciał. Jest świetnym myśliwym i łucznikiem. Perry jest bardzo przywiązany do Talona, swojego siostrzeńca. 
   Roar, przyjaciel Perr'ego jest postacią, którą po prostu uwielbiam i nie będę się z tym ukrywała. Jest zabawny, lubi dokuczać Perr'emu (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Przez cały czas miałam w głowie "Proszę nie zabijaj go, proszę nie zbijaj go!" Czy pozostał wśród żywych? Zobaczycie, gdy przeczytacie!

"Dla tych, których kochamy, potrafimy być najokrutniejsi."

   Oczywiście pojawia się wątek miłosny, ale był tak sprawnie wplątany w akcje, że ani trochę mi nie przeszkadzał. Każdy dobrze wie, że taki wątek musiał się pojawić, więc nie był zaskoczeniem.
   Akcja gna do przodu przez cały czas, wszystko dzieje się w idealnym tempie, nie za szybko nie za wolno.
   Często jesteśmy zaskakiwani, ale niektóre rzeczy możemy przewidzieć. Pani Veronica zachowała idealną równowagę pomiędzy rzeczami, które sami mamy rozszyfrować, a które są dla nas niewiadomą aż do wyjaśnienia.
   Wiele razy roześmiałam się i kilka razy wzruszyłam.

"Życie polega na poszukiwaniu i tęsknocie"

Czy polecam "Przez burze ognia"? Jak najbardziej! Dobrze, że miałam kolejną część na półce, bo nie wiem czy wytrzymałabym czas oczekiwania na kolejną część. Teraz pozostaje mi czekać na ostatnią część trylogii.

Moja ocena: 9/10

sobota, 2 listopada 2013

Podsumowanie października


I już mamy listopad! Uwierzycie w to? Ja nie. Dwa miesiące szkoły minęły ja z bicza strzelił, nawet nie wiem kiedy to się stało. Jak można zauważyć na moim blogu był duży przestój, co było spowodowane czasem poświęconym nauce. Teraz wciągnęłam się w rym szkolny i myślę, że będzie lepiej, ale przejdźmy do rzeczy.

Książki przeczytane w tym miesiącu (nie jest źle, ale najlepiej też nie jest): 4:
"Legenda: Wybraniec" Marie Lu 
"Królewski zwiadowca" John Flanagan 
"Książę Mgły" Carlos Ruiz Zafon
"Harry Potter i Insygnia Śmierci" J.K. Rowling

Ilość stron: 1831
Dziennie: 59 stron

Ilość recenzji: 1 (Kolejny miesiąc, w którym wstyd się przyznać)

Mam nadzieję, że listopad okaże się lepszy pod względem czytelniczym i recenzyjnym :D A jak Wam minął październik?

niedziela, 20 października 2013

"Królewski zwiadowca" John Flanagan

"W królestwie Araluenu zachodzą nieuchronne zmiany, wymuszone przez nieubłagany upływ czasu. Król Duncan, złożony chorobą, nie może pełnić swych obowiązków, a regentką zostaje Cassandra, którą wspomaga mąż, Pierwszy Rycerz Królestwa, sir Horace.
Halt i lady Pauline wiodą spokojniejsze niż ongiś życie, chociaż stale są na bieżąco ze wszystkimi sprawami dotyczącymi Korpusu Zwiadowców, któremu przewodzi Gilan.
Tymczasem okrucieństwo losu przygniata ciężkim brzemieniem Willa. Przyjaciele ze wszystkich sił starają się przywrócić mu radość życia. Po burzliwej naradzie dochodzą do wspólnego wniosku: muszą mu znaleźć ucznia.

Willa trzeba długo namawiać. I bardzo usilnie przekonywać. W końcu przystaje na propozycję przyjaciół, kompletnie nie zdając sobie sprawy, co go czeka..."


   Jako wielka fanka serii "Zwiadowcy" (tutaj amcie recenzje "Ruin Gorlanu", jak ja chronologicznie dodaje recenzje) niemal z utęsknieniem czekałam na dwunastą część cyklu. W dzień premiery od razu po szkole polecałam do empika i kupiłam, mimo przeciwności losu, jakimi był deszcz i wiatr (nie wzięłam parasolki i zmokłam, w końcu miało być słonecznie). W autobusie zaczęłam czytać i reszta świata przestała dla mnie istnieć, na nowo zatopiłam się w świecie stworzonym przez pana Flanagana. Czy autor zawiódł mnie czy zachwycił?

 "Słowa to tylko słowa. Tak naprawdę liczą się czyny, a z nimi bywa trudniej."

   Styl autora nadal jest prosty, przyjemny i przystępny dla każdego, tutaj nic się nie zmieniło.
   Nadal, dzięki trzecioosobowej narracji, poznajemy uczucia większości bohaterów i możemy przyjrzeć się większości sytuacji, jakie mają miejsce w książce.
   Akcja toczy się w swoim tempie, nie za wolno i nie za szybko. Idealnie.
   Muszę powiedzieć, że bardzo lubię pana Flanagana za styl i za umiejętność opisywania sytuacji, wszystko z łatwością możemy sobie wyobrazić.

"Nie najgorzej znaczy nie dość dobrze. Nie najgorzej może równać się śmierć."

   Straszne wydarzenie zmienia Willa o trzysta sześćdziesiąt stopni. Z jednej strony: ciekawie zobaczyć jest zwiadowce w innej odsłonie, a z drugiej strony ciężko czytało mi się o jego cierpieniu i smutku. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do uśmiechniętego i wesołego Willa, że ciężko było mi się przyzwyczaić do jego przeciwieństwa.
   Historia głównie skupia się na Maddie, uczennicy Willa, córki... a zresztą niech niektórzy mają jeszcze niespodziankę, dotyczącą pochodzenia dziewczyny, i przede wszystkim pierwszej kobiety zwiadowcy. Nie powiem czekałam aż pan Flanagan wprowadzi kobiety do Korpusu, ach ten feminizm, i cieszę się, że w tej części pojawił się taki wątek. Jeżeli chodzi o Maddie jako bohaterkę to nawet ją lubię, chociaż muszę przyznać, że na początku troszkę mnie irytowała, ale było minęło. Słysze dużo opinii, że zmieniła się z rozkapryszonej dziewuchy w szlachetną dziewczynę, ale ja po części nie zgadzam się z tą opinią, była zadufana w sobie, takt, ale w początkowych scenach było widać, że jest lubiana przez ludzi między innymi za to jaka jest, potrafiła pomagać bezinteresownie.
   Zdecydowanie za mało było Halta, Giliana, Cassandry i Horac'ego. Autor skupił się bardziej na Willu i Maddie.
   Kilku nowych bohaterów polubiłam i mam nadzieję, że pojawią się jeszcze, chociaż mam wrażenie, że były to tylko epizodyczne postaci.

"A ty piękniejesz z każdym dniem - odparł
-A ja? A ja? - zapytał z udawaną powagą [Halt] - Czy ja z każdym dniem wyglądam coraz przystojniej?(...)
- Coraz bardziej niechlujnie"

   Niestety, z żalem o tym piszę, przez większość książki ma się wrażenie "To już było". "Królewski zwiadowca" jest w wielu aspektach podobny do "Ruin Gorlanu". Oczywiście było kilka nowych pomysłów, ale brakowało mi starych postaci i gdy się pojawiały na mojej twarzy pojawiał się ogromny banan. Trochę za podobne.
   Mimo wszystko wszystkim fanom Zwiadowców, wszystkim, którzy nie czytali polecam, bo "Królewski zwiadowca" jest warty uwagi, dla fanów serii jest to lektura obowiązkowa a dla tych, którzy jeszcze nie czytali będzie to lektura obowiązkowa, gdy zaczną czytać pierwszą część.
   Pan Flanagan nadal śmieszy, wzrusza i daje nam historię, z którą, mimo wszystko, warto się zapoznać.

"Dzień zwiadowcy składa się z wielu godzin czekania i kilku minut gorączkowej akcji."

Moja ocena: 8/10

_______________________________________________________________________________
W końcu pojawiła się jakaś recenzja, z czego bardzo się cieszę. Niestety szkoła nie daje mi za wiele wolnego czasu, a jak mam już go trochę to nic mi się nie chce, bo jestem zmęczona, wstawanie przed 6 swoje robi. Mało czytam, ale staram się robić to jak najczęściej, zaczęłam pisać opowiadanie, teraz ono zajmuje najczęściej moje myśli. Trzymajcie kciuki, żeby pomysły mnie nie opuściły. Niedługo (za 2 miesiące, ale ten fakt można pominąć) przerwa świąteczna, więc wszystko nadrobię :D
Jeżeli macie jakieś pytania: http://ask.fm/Carriexx 
  

poniedziałek, 7 października 2013

50 faktów o mnie!


Na kilku blogach widziałam coś takiego i postanowiłam się dołączyć. Kto wie może znajdę bratnią dusze? ;>

1. Gdy byłam młodsza nie lubiłam swojego imienia - Karolina - jednak z czasem się przyzwyczaiłam i teraz uważam, że nie jest takie złe :)
2. Uczęszczam do pierwszej klasy liceum o profilu humanistyczno-prawnym, chociaż nie wiążę swojej przyszłości z prawem, tak naprawdę nie wiem co chciałabym studiować.
3. Chciałabym odwiedzić Nowy York i kraje Ameryki Łacińskiej.
4. Boję się latać samolotami, helikopterami, balonami i wszystkim co wznosi się w powietrze.
5. Boję się dentysty (nie wstydzę się tego!) :)
6. Nienawidzę wszelkiego rodzaju robactwa, aż mnie ciarki przechodzą jak widzę pająka, dżdżownice czy coś jeszcze bardziej obrzydliwego.
7. Nie umiem pływać.
8. Kocham białą czekoladę! Mogłabym jeść ją kilogramami :3
9. Jestem wielką optymistką! Staram się we wszystkim znaleźć jakieś pozytywy :D
10. Kiedyś byłam bardzo, ale to bardzo nieśmiała, ale na szczęście teraz to się zmieniło. Jestem śmielsza, odważniejsza i nie boję się rozmawiać z ludźmi, nie wstydzę się wygłupiać w miejscach publicznych, a to wszystko dzięki moim znajomym. Uwielbiam ich za to, jak oni to określają, że mnie "zgorszyli" :)
11. Kiedyś często nosiłam sukienki, ale teraz ich nie noszę. Nie lubię nosić spódnic i sukienek :D
12. W wieku 9 lat wycięto mi wyrostek robaczkowy, jak widać da się bez niego żyć! Nie tęsknie xD
13. Uwielbiam oglądać programy kulinarne. W wakacje uzależniłam się od Masterchef Australia.
14. Moi rodzice są dla mnie autorytetem. Jestem im wdzięczna za to jaką osobą mnie uczynili i ile poświęcili, żebym była szczęśliwa :)
15. Do 13 roku życia nie czytałam książek, wszystko zaczęło się w pierwszej klasie gimnazjum, za sprawą koleżanki i "Darów Anioła". Teraz bez książek nie wyobrażam sobie życia i nie mogę sobie przypomnieć co ja robiłam w wolnym czasie przed gimnazjum :D
16. Nienawidzę upałów, latem mam wrażenie, ze się rozpłynę od tego gorąca!
17. Moje koleżanki uznały, że do twarzy mi w kolorowych włosach :)
18. Chciałabym mieć psa, ale niestety mój tata, chociaż uwielbia psy, nie jest za (wiecie ja z siostrą w szkole, rodziców nie ma i kto się nim zajmie?). Marzy mi się owczarek niemiecki albo labrador. Gdy będę starsza na pewno zaadoptuje jakiegoś psiaka!
19. Chciałabym studiować w Gdańsku, nie wiem co jest w tym mieście, ale za każdym razem, gdy tam jestem (niewiele razy tam byłam, ale jednak) czuję się świetnie :)
20. Uwielbiam jeździć na mecze. Atmosfera w hali (bo na razie byłam tylko na koszykówce i siatkówce) jest wspaniała! Gardło zdarte, ręce bolą od klaskania, ale warto!
21. Piosenek Queen, The Beatles i Skid Row mogłabym słuchać godzinami :D
22. Jestem osobą tolerancyjną. Nie skreślam kogoś albo wyśmiewam tylko dlatego, że jest innego wyznania, ma inny kolor skóry, jest innej orientacji seksualnej czy słucha innej muzyki niż ja.
23. Chciałabym pracować w wydawnictwie, wydawanie książek i uszczęśliwianie ludzi to wspaniała praca :D
24. Uczyłam się grać na gitarze akustycznej. Mój nauczyciel załamał się nad moją grą, że tak powiem, ale po prostu za małą ćwiczyłam :)
25. Chciałabym nauczyć się grać na skrzypcach (kocham, gdy ktoś gra na tym instrumencie) i pianinie albo fortepianie.
26. Nie cierpię przemawiać publicznie, gdy mam coś powiedzieć "do ludu" mam pustkę w głowie.
27. Nie lubię kawy i chyba nigdy się do niej nie przekonam
28. Lubię Jennifer Lawrence, za to, że jest wspaniała aktorką i za jej fantastyczną osobowość, po prostu za to, że nie boi się być sobą :D
29. Uwielbiam oglądać komedie. Człowiek powinien się śmiać, bo śmiech to najlepsze lekarstwo na wszystko. Inne gatunki także oglądam, nie myślcie sobie, że nie! Dramaty, komedie romantyczne, sensacyjne, akcji i wszystkie inne oprócz horrorów i science fiction.
30. Kiedy byłam młodsza znałam Króla Lwa na pamięć. Mój ukochany film z dzieciństwa <3
31. Nie lubię ryb, krewetek, małż, ogólnie owoców morza.
32. Wole wannę od prysznica.
33. Uwielbiam soki, mogłabym je pić przez cały czas!
34. Z angielskich imion bardzo podoba mi się Lucy :D
35. Jak jakaś piosenka "wbije" mi się do głowy nie mogę przestać jej nucić :D
36. Lubie sobie pośpiewać, ale nie mam do tego talentu xD I nie mówię tu jako dziewczyna, która nieźle śpiewa, ale podtrzymuje, że nie, ale jako dziewczyna, która naprawdę fałszuje xD
37. Chciałabym wydać kiedyś książkę.
38. Lubię mieć pomalowane paznokcie :)
39. Nie lubię praktycznie wszystkich grzybów, zjem tylko kurki w sosie i pieczarki na pizzy, ale tylko na pizzy! Innych nie tykam!
40. Nie lubię surowych marchewek, jem tylko gotowane :D
41. Bardzo lubię mitologie :)
42. Mam alergie na kurz, pyłki i leczę się homeopatycznie :P
43. Należę jeszcze do pokolenia, które całe dnie spędzało na podwórku, bawiło się w chowanego, berka, śpiewało piosenki w wymyślonym języku, ścigało się na rowerach i w czasach, kiedy to wyobraźnia była najlepszą zabawką :) Bardzo się cieszę, że mogłam to przeżyć :D
44. Uwielbiam spędzać czas w bibliotece lub księgarni i oglądać wszystkie książki, które tam są :)
45. Zimną oglądam skoki i biegi narciarskie, razem z tatą, z którym cały czas coś komentujemy :)
46. Bardzo lubię jesień. Kocham to jak liście zmieniają barwę i wokół jest kolorowo :)
47. Chciałabym się nauczyć strzelać z łuku :)
48. Chciałabym mieć przyjaciela geja. Takie małe marzenie :3
49. Uwielbiam serial Glee! Uwielbiam go za wspaniale wykonane piosenki i za to, że "mówi", aby podążać za marzeniami i pozostać na zawsze sobą.
50. Pisanie to moje hobby. Kocham to! Wymyślanie nowych historii, postaci to coś czym żyje. Czasami mam za dużo pomysłów na opowiadania i się w tym wszystkim gubię :)

Nie łatwo było wymyślić aż tyle faktów o sobie, ale się udało i macie okazje poznać mnie bliżej. Mamy może coś wspólnego? Piszcie! :D

wtorek, 1 października 2013

Podsumowanie września + zdobycze wrześniowe


 Wrzesień minął równie szybko jak się zaczął. Nim się obejrzałam minął okres ochronny w szkole a nim mrugnęłam już był październik! Nie wiem jak Wam, ale mi te 30 dni minęło jak z bicza strzelił :)
No, ale koniec mojego ględzenia, przejdźmy do konkretów.
Książki przeczytane w tym miesiącu (wstyd się przyznać, ale początek roku szkolnego swoje zrobił, było bardzo duże zamieszanie ze wszystkim, przez ponad dwa tygodnie wczuwałam się w nowy rytm dnia, ale dopiero teraz czuje, że jest dobrze, bo znajduje czas na czytanie :)):
1."Niepokój" Maggie Stiefvater
2. "Ukojenie" Maggie Stiefvater
Ilość stron: 954
Co daje dziennie: ok. 32 strony (dla dokłądnych 31,8 xD)

Ilość napisanych recenzji (także wstyd się przyznać):

W tym miesiącu udało mi się przeprowadzić dwie odsłony zabawy "Coś/ktoś na każdy miesiąc..."

WSZYSTKICH ZAPRASZAM DO WZIĘCIA UDZIAŁU W ZABAWIE! :D
Nie zapomnijcie mnie poinformować :P

A teraz pochwalę się książkami, które zdobyłam we wrześniu (kiedy ja to przeczytam?):


  • "Książę mgły" Carlos Ruiz Zafon - z biblioteki, "Pałac Północy" i "Światła września" za mną, więc z tej a'la trylogii została mi tylko ta książka :)
  • "Opiekunka grobów" Melissa Marr - z biblioteki, czytałam różne opinie na temat tej książki i sama chce się przekonać jaka jest :)
  • "Nowy przywódca" Julianna Baggott - zakup własny, dzięki promocji w empiku :) Nie przeczytałam jeszcze "Nowej ziemi", ale już kupiłam drugą część, ale lubię tego typu powieści, więc to raczej był udany zakup :D
  • "Przez bezmiar nocy" Veronica Rossi - zakup własny, jak wyżej dzięki promocji w empiku, pierwszej części nie przeczytałam jeszcze, ale to przede mną :)
  • "Ogień" Mats Strandberg, Sara B. Elfgren - zakup własny i ponownie pojawia się promocja w epiku, ale tutaj już przeczytałam "Krąg" i nie mogę doczekać się aż dokopię się do "Ognia" :D
  • "Harry Potter i Insygnia śmierci" J.K. Rowling - z biblioteki, w końcu zdobyłam ostatnią część Harr'ego! Już nie mogę się doczekać aż zacznę czytać!
I na koniec piosenka z najnowszego odcinka Glee, wspaniała wersja "Yesterday":

sobota, 21 września 2013

Coś/ktoś na każdy miesiąc: "Filmy, które kojarzą mi się ..." + ogłoszenia

W tym rankingu chodzi o to, aby dopasować książkę, film, osobę do danego miesiąca w roku, w zależności od tematu. Po prostu piszecie co lub kto kojarzy Wam się z danym miesiącem.
Aby wziąć udział w zabawie trzeba tylko stworzyć ranking, napisać mi o tym pod postem z rankingiem na dany temat, abym mogła Was dopisać do listy. Miło by było, gdyby ktoś podlinkował obrazek z nazwą zabawy adresem mojego bloga :)



Temat na dziś: "Filmy, które kojarzą mi się ..."


Ze styczniem: "Dziewczyna w czerwonej pelerynie", (2011), Catherine Hardwicke

Zimowy klimat filmu spowodował, że skojarzył mi się z tym miesiącem :D

Z lutym: "Zakochany Szekspir", (1998) John Madden

 
W lutym walentynki a to jest, po prostu piękny film o miłości :) 


Z marcem: " Żelazna Dama", (2011), Phyllida Lloyd 

 
W marcu obchodzimy Dzień Kobiet, a  Margaret Tatcher, o której jest ten film, była kobietą silną i waczyła o swoje w świecie zdominowanym przez mężczyzn.


Z kwietniem: "Goście, goście" (1993), Jean-Marie Poiré

 
Jak niektórzy śledzący ranking zauważyli, w tym miesiącu zazwyczaj nawiązuje do Prima Apirilis, teraz nie będzie inaczej. Film: "Goście, goście" jest najlepszą komedią świata! Polecam każdemu kto lubi się śmiać :D


Z majem: "Poradnik pozytywnego myślenia", (2012), David O. Russell

 
Wszystko co pozytywne kojarzy mi się z majem, więc to był prosty wybór :D


Z czerwcem: "Grek Zorba" (1964), Mihalis Kakogiannis

 
Miejsce akcji: grecka wyspa, czyli natychmiastowe skojarzenie z wakacjami, które zaczynają się właśnie w czerwcu, do tego wspaniały film :D

 
Z lipcem: "Dirty Dancing", (1987), Emile Ardolino

 
Akcja filmu rozgrywa się w trakcie wakacji. Kto nie chciał by spędzić takich wakacji jak Baby? Nie wspominam już o nauce tańca z Johnny'm :) 


Z sierpniem: "Grease", (1978), Randal Kleiser

 
Pierwszy raz obejrzałam "Grease" w sierpniu, więc na dzień dzisiejszy kojarzę ten film właśnie z tym miesiącem :) 


Z wrześniem: "Igrzyska śmierci", (2012) Gary Ross

 
Szkoła, która rozpoczyna się we wrześniu to czas, w którym trzeba przetrwać, tak jak w "Igrzyskach śmierci".
Z październikiem: "Diabeł ubiera się u Prady", (2006), David Frankel

 
Komedia romantyczna idealna na jesienny wieczór, zawsze z chęcią zasiadam przed telewizorem, gdy transmitują ten film :) 


Z listopadem: "Uwierz w ducha", (1990), Jerry Zucker

 
W listopadzie obchodzimy Święto zmarłych, a to święto od razu kojarzy mi się z duchami co nawiązuje do tytułu filmu, jak i jego fabuły :) Do tego do piękna opowieść o miłości, która trwa nawet po śmierci :)


Z grudniem: "Kevin sam w domu", (1990), Chris Columbus

 
 Kevin zawsze jest "puszczany" na Boże Narodzenie,  i chociaż nie jestem wielką fanką Kevina to ten film od razu kojarzy mi się z grudniem :P


OGŁOSZENIA

Po pierwsze przepraszam za opóźnioną publikacje "Coś/ktoś na każdy miesiąc", po prostu nie miałam kiedy zrobić rankingu i go opublikować. Od teraz nowe odsłony będą ukazywały się co dwa tygodnie, ale w soboty, czyli nowy ranking ukaże się 5 października :)
Osoby, które nie wzięły jeszcze udziału w zabawie zapraszam do zrobienia rankingu na ten temat, jak i na tematy poprzednie. Można się przyłączyć w każdej chwili, pamiętajcie tylko, żeby mnie o tym poinformować :D

Jak można zauważyć rzadko dodaje posty, co jest spowodowane nawałem pracy domowej i tym, że dojeżdżam i jestem zwyczajnie zmęczona, ale powoli wbijam się w rytm nowej szkoły, więc niedługo wszystko się ustatkuję, więc będzie pojawiało się więcej recenzji :)

Trzecia sprawa to: założyłam fanpage bloga na facebook'u, więc zapraszam do polubienia. LINK dla Was, ikonka z linkiem na fanpage znajduję się także po lewej stronie bloga, tam też znajdziecie ikonkę z linkiem na mojego aska :)

To na razie tyle. Do napisania niedługo!

Na koniec piosenka, którą po prostu kocham! To klasa sama w sobie, po prostu :) :

niedziela, 15 września 2013

"Miasto kości" Cassandra Clare

 Tysiące lat temu, Anioł Razjel zmieszał swoją krew z krwią mężczyzn i stworzył rasę Nephilim, pół ludzi, pół aniołów. Mieszańcy człowieka i anioła przebywają wśród nas, ukryci, ale wciąż obecni, są naszą niewidzialną ochroną. Nazywają ich Nocnymi Łowcami. Nocni Łowcy przestrzegają praw ustanowionych w Szarej Księdze, nadanych im przez Razjela. Ich zadaniem jest chronić nasz świat przed pasożytami, zwanymi demonami, które podróżują między światami, niszcząc wszystko na swej drodze. Ich zadaniem jest również utrzymanie pokoju między walczącymi mieszkańcami podziemnego świata, krzyżówkami człowieka i demona, znanymi jako wilkołaki, wampiry, czarodzieje i wróżki. W swoich obowiązkach są wspomagani przez tajemniczych Cichych Braci. Cisi Bracia mają zaszyte oczy i usta i rządzą Miastem Kości, nekropolią znajdującą się pod ulicami Manhattanu, w której leżą zmarli Łowcy. Cisi Bracia prowadzą archiwa wszystkich Łowców Cieni, jacy kiedykolwiek żyli. Strzegą również trzech boskich przedmiotów, które anioł Razjel powierzył swoim dzieciom. Jednym z nich jest Miecz. Drugim Lustro. Trzecim Kielich. Od tysięcy lat Cisi Bracia strzegli boskich przedmiotów. I było tak aż do Powstania, wojny domowej, pod przywództwem zbuntowanego Łowcy, Valentine'a, który niemal na zawsze zniszczył tajemny świat Łowców. I mimo że od śmierci Valentine'a minęło wiele lat, rany, jakie zostawił, nigdy się nie zabliźniły. Od Powstania minęło piętnaście lat. Jest upalny sierpień w tętniącym życiem Nowym Jorku. W podziemnym świecie szerzy się wieść, że Valentine powrócił na czele armii wyklętych. A Kielich zaginął...  


   Ze światem wykreowanym przez Cassandrę Clare zapoznałam się dzięki mojej koleżance, która namówiła mnie do przeczytania książki, mimo że wtedy nie czytałam. No i co? Jak można się domyślić dzięki tej historii stałam się bibliofilem! Dlatego zawsze będę mieć ogromny sentyment do serii "Dary Anioła", za to, że wciągnęła mnie w świat książek.

„Może Bóg istnieje, a może nie. Tak czy inaczej, jesteśmy zdani na siebie.”

   Pomysł o stworzeniu Nocnych Łowców był na pewno pomysłem dobrym i oryginalnym. Pani Clare w stworzonym przez siebie świecie daje nam możliwość spotkania wielu nadprzyrodzonych stworzeń, co bardzo urozmaica opowieść.
   Styl autorki jest wspaniały. Przez cały czas czułam lekkość w pisaniu, jakby stworzenie książki przychodziło pani Clare z największą łatwością. Do tego możemy dodać jeszcze wiele przezabawnych wypowiedzi bohaterów, co, oczywiście, pokazuje nam, że autorka ma duże poczucie humoru.

„-Następnym razem, kiedy postanowisz się zranić, żeby przyciągnąć moją uwagą, pomyśl, że czułe słówka działają cuda.”

   Clary jest bohaterką, którą bardzo polubiłam. Walczy o swoje, nie chce się podporządkowywać innym, co dodaje jej charakteru. Prosisz ją o jedną, a ona robi to na odwrót, nie robi tego na złość, ona po prostu nie potrafi siedzieć bezczynnie, gdy inni działają.
   Jace jest chłopakiem skrywającym pewne tajemnice, nie lubiący mówić o uczuciach, jest oczywiście też przystojny. No i jeszcze przezabawny, arogancki i sarkastyczny, za co go uwielbiam. Nie raz swoimi uwagami wywołał uśmiech na mojej twarzy.
   Simon, czyli najlepszy przyjaciel Clary należy do moich ulubionych bohaterów, ale w tej książce chyba większość postaci darzę jakąkolwiek sympatią, co autorom nieczęsto się udaje. W sumie nie wiem za co lubię Simona, za jego osobowość, poczucie humoru i po prostu za wszystko.
   Izzy, Alec, Magnus (tych ostatnich szczególnie uwielbiam, ale to przy okazji recenzji do następnych części), Luke, Jocelyn i nawet Valentine są postaciami, które darze dużą sympatią. Pani Clare stworzyła bohaterów, w których znajduje coś co sprawia, że choć trochę ich lubię. Nadal nie wiem jak jej się to udało.

„Kochać to niszczyć, a być kochanym, to zostać zniszczonym”

   Czytając "Miasto kości" nie można się nudzić, akcja gna do przodu błyskawicznie. Nie można się oderwać, bo cały czas chcemy się dowiedzieć co będzie działo się dalej i jak rozwiąż się pewne sprawy.
   Co jakiś czas jesteśmy zaskakiwani, rozśmieszani, wzruszani i poddawani wielu innym obróbką emocjonalnym, że tak się wyrażę.
   Dzięki narracji trzecioosobowej możemy poznać odczucia bohaterów.
   A zakończenie wbija w fotel i tyle! Pierwszy raz spotkałam się z takim zakończeniem książki, bardzo oryginalny pomysł.

„-Nie zakochałeś się jeszcze we właściwiej osobie? 
-Niestety, moją jedyną miłością pozostaję ja sam. 
-Przynajmniej nie martwisz się odrzuceniem, chłopcze. 
-Niekoniecznie. Od czasu do czasu się odtrącam, żeby było ciekawiej.”

   "Miasto kości" jednym się podoba, jednym nie. Ja jestem jak najbardziej na: tak! Gdyby nie ta książka nie pisałabym teraz dla Was i nie mogłabym się nazywać bibliofilem, więc wiele dla mnie znaczy.
   Polecam, polecam, i jeszcze raz polecam! Nic dodać, nic ująć!

Moja ocena: 9/10

I na koniec: klasyk z "Grease", po obejrzeniu odcinka czwartego sezonu Glee, który leciał dzisiaj na FOX'ie, w odcinku tym wystawiali "Grease", ta piosenka cały czas chodzi mi po głowie :) Z chęcią obejrzałabym sobie znowu "Grease" :) A tymczasem odliczanie do piątego sezonu Glee trwa, ktoś też czeka? ;>
 

___________________________________________________________________
Nareszcie znalazłam ochotę i czas, żeby napisać jakąś recenzje :) Jakoś tak ostatnio zaniedbałam bloga, ale jedno słowo to wyjaśnia: szkoła. Musze wczuć się w ten rytm i zorganizować sobie czas, bo przez szkołę i dojazdy jestem totalnie rozstrojona. Ale wszystko zmierza w dobrą stronę :D
Zapraszam do wzięcia udziału w zabawie, bo niedługo nowa odsłona, a przy poprzedniej pustki, więc do roboty! Informacje znajdziecie TUTAJ.