wtorek, 22 kwietnia 2014

"Legenda: Patriota" Marie Lu


"Trzecia część trylogii Legenda autorstwa Marie Lu. Na początku, June i Day wiele poświęcili dla Rebubliki, a teraz stoją na progu nowej egzystencji – kraju pokoju, z nadzieją na zjednoczenie Kolonii. Oboje powrócili do łask Republiki: June pracuje wśród najwyższych kręgów rządu, a Day’owi zostało przydzielone wysokie stanowisko wojskowe. Ale właśnie wtedy, gdy pokój już jest bardzo blisko, wybuch plagi wzbudza panikę w Koloniach. Wojna znowu zagraża granicom Republiki. Ta nowa odmiana plagi jest bardziej śmiertelna niż kiedykolwiek, a June szybko odkrywa, że jedyny sposób na ocalenie Republiki, może kosztować Day’a wszystko, co ma." 


 Źródło: lubimyczytac.pl





   Po przeczytaniu "Wybrańca" nie mogłam doczekać się czasu aż w moje łapki wpadanie "Patriota", trochę się naczekałam, później miałam małe problemy z zakupem, ale to nieważne! Ważne jest to, że dane mi było przeczytać "Patriotę".

 "Czasami słońce zachodzi wcześniej.Nie ma dnia, który trwałby wiecznie."

   Styl Marie Lu jest lekki i prosty. Autorka idealnie wczuła się w stworzonych przez siebie bohaterów, z opisami ich uczuć poradziła sobie wspaniale.
   Jedno mnie denerwowało, zwroty typu: "zabrali mego brata", "nie wiem co mam począć", ja zazwyczaj mówię: "nie wiem co mam teraz zrobić", ale jak kto woli. Zganiam to na tłumacza, bo nie wiem jak jest w oryginale. Moim zdaniem wprowadzenie takich zwrotów burzyło prosty styl pani Lu i po prostu było nienaturalne i dziwne.

"Czy jest sens nadal być człowiekiem, gdy pozbędziesz się uczuć?"

   Bohaterowie to także mocna strona "Patrioty", chociaż opowieść skupia się głównie na Day'u i June to nie tylko ich dobrze poznajemy. W tej części mamy okazje rozgryźć Andena (mam malutką nadzieję na opowiadanie z jego udziałem), Pascao, którego bardzo polubiłam za jego humor i odwagę, ponownie spotykamy Tess, która wydoroślała, a najbardziej poznajemy Edena, który jest po prostu złotym dzieckiem.
   June w tej części była bardzo zagubiona, nie wiedziała czego chce, czy dalej szkolić się na Princepsę czy z tego zrezygnować. Na końcu bardzo mnie zszokowała, miałam ochotę wejść w świat wykreowany przez Marie Lu, stanąć przed June i nią potrząsnąć, krzycząc: "Co ty robisz dziewczyno!". W żadnym stopniu nie zgadzałam się z jej decyzją.
   Day pozostaje sobą, [spojler dla osób, które nie czytały Wybrańca], walczy z chorobą, która odbiera mu siłę. [koniec spojlera] Nie potrafię powiedzieć niczego złego o Day'a, skradł moje serce swoją walecznością, odwagą i wrażliwością. Oczywiście w pewnych momentach nie zgadzałam się z nim, ale rozumiałam jego postępowanie i po dłuższym zastanowieniu dochodziłam do wniosku, że jednak zrobiłabym podobnie, gdybym była na jego miejscu.

"Musisz podejmować decyzje , które złamią ci serce. Musisz wygłaszać słowa , które ranią i oszukują . Musisz robić rzeczy , których nikt nie rozumie. To twój obowiązek."

   Muszę pochwalić Marie Lu za stworzenie pięknego wyobrażenia Antarktydy. Gdy wyobraziłam sobie to miejsce od razu chciałam się tam znaleźć. W mojej głowie ta zimna kraina wyglądała cudownie.
   Napięcie podczas czytania "Patrioty" jest wyczuwalne na każdej stronie, nie ma chwili na odpoczynek. Przez cały czas siedziałam jak na szpilkach, oczekując rozwiązania pewnych spraw. Jak skończy się wojna z Koloniami? Czy uda się opanować epidemię? Jak skończą się losy June i Day'a?
   Ciągłe zwroty akcji nie pozwalały mi się nudzić ani na chwilkę. Autorka co jakiś czas czymś mnie zaskakiwała, już myślałam, że jakieś wydarzenie potoczy się w tym kierunku, a tutaj znowu pojawia się jakaś przeszkoda do ominięcia.
   Zakończenie z jednej strony mi się podobało, a z drugiej nie. Nie spodziewałam się takiego zwieńczenia tej historii. Koniec miał w sobie coś pięknego i urzekającego, ale coś mi nie pasowało.


"Mam nadzieję — mówi cicho — że znów cię poznam. Jeśli tego chcesz, oczywiście. Jest wokół ciebie mgła, którą pragnę rozwiać."

   "Patriota" to bardzo dobre zakończenie trylogii. Obowiązkowa pozycja dla osób, które przeczytały  pierwsze dwie części. Osobom, które jeszcze nie zaczęły swojej przygody z Legendą mogę tylko powiedzieć: zacznijcie, bo warto!
   Ciężko było mi się rozstać z June, Day'em, Edenem, Tess i innymi bohaterami, ale wszystko co dobre, szybko się kończy, tak było z tą trylogią. Dziękuje Marie Lu za stworzenie tej wspaniałej historii, na pewno zostanie ze mną na długi czas.

Moja ocena: 9/10

Książka przeczytana w ramach wyzwań: Rekord 2014, Klucznik, Dystopia 2014
 

6 komentarzy:

  1. uuu 9/10, wysoko. to nie pierwsza taka opinia, więc może sięgnę kiedyś po tę serię

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach pierwszą część, bo pozytywne recenzje mnie skusiły :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach Wybrańca :)
    Zapraszam do siebie na recenzje Drżenia! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam na początku kwietnia i również bardzo mi się spodobała Antarktyda. Trochę wyrzucałam autorce ten cały zanik pamięci, bo miałam straszne skojarzenia z "Klątwą Tygrysa". Koniec końców, książka ląduje na liście ulubionych :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę przeczytać pierwszą część. Ale bardzo się cieszę, że kolejne części podobały Ci się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że najpierw powinnam przeczytać pierwszą część. Sądzę, że mogłaby mi przypaść do gustu. ;)

    shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń