"Ona, w której złotych oczach płoną ognie
Dziewiątego Piekła, uwolni swoją magię w postaci wszystko niszczącej
pożogi i tym samym przyniesie światu wybawienie lub pogrąży go w
wiecznej ciemności."
"Elyrię..." kupiłam w zeszłoroczne wakacje, w jednym z namiotów z tanimi książkami nad morzem. Książka zwróciła moją uwagę okładką, która jest bardzo charakterystyczna i opisem. Spodziewałam się opowieści o czarownicy, która walczy o życie swoje i innych z pomocą magii, a otrzymałam... coś innego, niestety.
Rozpoczęło się dobrze, tajemniczy początek zachęcił mnie do dalszego czytania, niestety, później coś się zepsuło. Nie wiem do końca co to było, ale mimo że akcja gnała do przodu w dość szybkim tempie to troszkę się wynudziłam. Winą muszę za to obarczyć bohaterów.
Elyria próbuję być odważna i silna, ale przez większość czasu jej to nie wychodzi. Próbuje, próbuje, ale nie daje rady. Brzemię, które na nią spadło okazuje się za ciężkie i dziewczyna ma trudności w zapanowaniu nad magią, która robi z nią co chce. Elyria albo postępuje bezmyślnie, kierując się uczuciami, przez co wpędza w kłopoty siebie i swoich towarzyszy albo inni muszą ratować ją z opresji, bo ona leży zemdlona po użyciu magii. Na szczęście, pod koniec powieści bohaterka zdobyła mój podziw i uznanie.
Autorka bardzo lubi idealizować bohaterów. Wszyscy towarzysze Elyrii są bez skazy i są gotowi poświęcić własne życie w imię życia Elyrii.
Co mnie uderzyło? Obojętność bohaterów na śmierć! Gdy ginie jeden z bohaterów oni tylko o tym napomykają, z początku są źli za to co się stało a później zapominają co się stało i nie wspominają o tym bohaterze nawet jednym słowem!
Styl pani Melzer nie jest nadzwyczajny. Autorka piszę zwyczajnie i prosto. Wprowadzenie narracji trzecioosobowej bardzo mnie ucieszyło, bo mogłam poznawać historię z różnych perspektyw, wiedziałam co się dzieje u Elyrii i Ardana oraz u ich wrogów.
Czas akcji powieści nie jest dokładnie określony, ale skoro występuje tutaj wątek polowania na czarownice to założyłam, że Elyria żyła w czasach średniowiecza. Równie dobrze akcja mogłaby toczyć się w zupełnie innym okresie czasu. Nie czułam klimatu średniowiecza, nawet gdy były sceny w lochach i zamku.
Jak w większości książek młodzieżowych, tak i tutaj występuje wątek miłosny. Piszę o tym z wielkim smutkiem, ale miłość Elyrii i pewnego mężczyzny nie skradła mojego serca. Nie czułam uczucia rodzącego się między nimi, ich relacja wydawała mi się wręcz sztuczna i stworzona na siłę.
Ale, żeby nie było tak, że tylko narzekam, "Elyria, Polowanie na czarownice" ma swoje plusy.
Książkę czyta się błyskawicznie. Dzięki szybko poprowadzonej akcji w szybkim tempie przerzucamy karty powieści, aż docieramy do zaskakującego końca.
Zakończenie bardzo mi się podobało, nawet się wzruszyłam! Nie spodziewałabym się, że właśnie w ten sposób pani Melzer zakończy opowieść o Elyrii, bije brawo za takie rozwiązanie.
"Elyria. Polowanie na czarownice" nie jest książką złą, po prostu autorka w swoim debiucie nie wykorzystała potencjału pomysłu. "Elyria..." jest dobrym czytadłem na letni wieczór, bo jest to opowieść prosta, momentami zaskakująca i pozwalająca na kilka godzin oderwać się od codzienności.
"Wyłączył uczucia. Nie było już zmartwień ani strachu, pozostała jedynie wola zwycięstwa."
Moja ocena: 5,5/10
Książka przeczytana w ramach wyzwania: Rekord 2014, Klucznik
Jak tam Wasze wakacje? Wyjeżdżacie gdzieś z książką? ;>
Teraz mała reklama:
Zapraszam do zapisywania się do Blogowego Klubu Książki, możecie to zrobić TUTAJ :3
Zapraszam również na FANPAGE bloga na facebooku :)
I na końcu zapraszam Was, w razie jakichkolwiek pytań, czy to związanych z blogiem, książkami czy też z pytaniami całkiem innego charakteru na mojego ASKA :)
Słyszałam już o tej książce i nawet miałam na nią ochotę, ale teraz już sama nie wiem. Chyba będzie mnie nużyć, nienawidzę idealizowanych bohaterów, wywołują u mnie żądzę mordu.
OdpowiedzUsuńOpis faktycznie przyciąga uwagę i zachęca do lektury, ale to już któraś z kolei opinia określająca Elyrię, jako przeciętną. Tak więc odpuszczę i sięgnę raczej po inne książki które czekają na przeczytanie ;)
OdpowiedzUsuńWiększość recenzji , które przeczytałam odnośnie tej książki określają ją jako przeciętną i średnią , więc odpuszczę sobie , chociaż temat dość ciekawy .. ;) Udanych wakacji Ci życzę ! ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę na Elyrię, nawet już trzymałam ją w ręku radośnie zmierzając do kasy, ale coś mnie odciągnęło. Chyba słusznie...
OdpowiedzUsuńNa blogu zrobiłam przypominajkę o BKK, w poście o klasycznych nowościach ŚK ;)
Już nie mogę doczekać się mojego wyjazdu nad morze!
OdpowiedzUsuńAchhh te namioty z książkami <3
Ja też kupowałam ją na wyprzedaży, ale jak dla mnie była bardzo dobra. Całość mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co to za książeczka, właściwie pierwszy raz ją widzę :o choć recenzja niezbyt zachęca, to i może kiedyś sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej ale nie jestem pewna, czy mam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuń