sobota, 4 maja 2013

"7 razy dziś" Lauren Oliver

Co by było gdybyś miał tylko jeden dzień do przeżycia? Co byś zrobił? Kogo byś pocałował? I jak daleko byś się posunął, aby ocalić swoje życie?

Samantha Kingston ma wszytko - najbardziej uroczego chłopaka, trzy wspaniałe przyjaciółki i pierwszeństwo we wszystkim w szkole Thomasa Jeffersona, od najlepszego stolika w stołówce po najbardziej pożądane miejsce na parkingu. Piątek dwunastego lutego powinien być kolejnym dniem z jej sielankowego życia.

Jednakże zamienia się on w jej ostatni dzień życia. Wtedy dostaje drugą szansę. Siedem szans. Przeżywając ostatni dzień w ciągu jednego tygodnia, rozwikła tajemnicę swojej śmierci. Odkryje prawdziwą wartość wszystkiego, co może stracić...






   Nie będę ukrywała, że Lauren Oliver należy do moich ulubionych autorek. Pokochałam ją, dzięki "Delirium" i zawsze będę sięgać po książki jej autorstwa. Tak było z "7 razy dziś". W końcu znalazłam czas, aby sięgnąć po książkę, a dokładniej mówiąc e-book'a i tak zaczęła się moja przygoda z Sam.
Pani Oliver poruszyła trudny temat: śmierć. Ludzie nie lubią mówić o umieraniu, omijają ten temat szerokim łukiem.
   Książka podzielona jest na siedem rozdziałów, na siedem dni, które są dniem 12. lutego, Dniem Kupidyna, który Sam i jej przyjaciółki uwielbiają.


"Nadzieja trzyma przy życiu. Nawet po śmierci jest to jedyna rzecz, która trzyma przy życiu."

   Przyznam się bez bicia, że postać Sam, jak jej przyjaciółek, mnie irytowała. Nienawidzę takiego typu ludzi! Popularne, najważniejsze, wspaniałe i określane w innych superlatywach. Zacznijmy od Samanthy: nie docenia rodziny, liczy się dal niej dobra zabawa, zresztą jej przyjaciółki są takie same. Ale wszystko zmienia się po jej śmierci. Bohaterka określa ten czas życiem po życiu i chociaż z początku nie przyjmuję do wiadomości tego, że żyję z czasem przyzwyczaja się do tej myśli i to daje jej "kopa" do zmiany w swoim życiu.
   Lindsay jest... jakby to powiedzieć, żeby nie powiedzieć, tak jak to powiedziała Juliet...jest egoistką i wredną... dobrze, powiem: babą. 
   Ally i Elody nie jest aż tak dużo poświęcone, z racji tego, że Sam jest bliżej z Lindsay (przynajmniej tak mi się wydawało.) 

"Dobry przyjaciel nie zdradzi twojego sekretu. Najlepszy przyjaciel dopilnuje, żebyś nie zdradził swojego sekretu."
  
   Dziewczyna z początku uważa, że jeżeli nie zginie to nastąpi kolejny dzień, ale mimo że nie poszła na imprezę, gdy zasypia i budzi się, nadal jest 12. lutego.
   Nie będę opisywała fabuły, bo po co?, ale powiem Wam, że z początku wydawało mi się, że skoro autorka opisuje jeden i ten sam dzień będzie nudno. Czy tak było? Nie! Książkę pochłonęłam w dwa dni (chociaż jeżeli licząc godziny, to byłoby to pół dnia) i nie mogłam się oderwać i możecie sobie wyobrazić co czułam, gdy mama kazała mi iść do sklepu i musiałam przerwać.
   Pani Lauren starała się pokazać ten jeden dzień, w różnych odsłonach, co mi się podobało.

 "To dziwne, jak wiele można o kimś wiedzieć, nie wiedząc wszystkiego. A wciąż nam się wydaje, że kiedyś nadejdzie dzień, kiedy poznamy całą prawdę."

   Zauważyłam oczywiście kilka nieprawidłowości.
   Jest kilka niedomówień. Nie wiemy dlaczego Sam przeżywała jeden dzień akurat siedem razy. Zakończenie też wydaje się być niejasne (ci co czytali "Requiem" wiedzą o czym mówię, chociaż tam to zakończenie bardzo mi się podobało, ale tutaj się nie sprawdziło).  
   Wątek z Kent'em też był jakiś taki dziwny, słabo dopracowany. Kibicowałam im z całego serca, ale to jak Sam zachowała się w stosunku do niego na końcu mi się nie podobało.

"Naprawdę postępowałam gorzej niż inni? Naprawdę postępowałam gorzej niż wy? Zastanówcie   się."

   Mimo wszystko książka warta jest uwagi. Zmusza do refleksji na temat nas samych. Czasami jesteśmy tacy jak bohaterka "7 razy dziś", ale tego nie zauważamy. Ludzie złe cechy widzą tylko u innych.
   Książkę polecam każdemu, bo każe nam się zastanowić nad własnym postępowaniem.

Moja ocena: 8/10



____________________________________________________________________________
Wracam po długiej przerwie, której powodem były:
- testy gimnazjalne,
- nadrabianie w czytaniu książek,
- Glee
i musiałam po prostu odpocząć od internetu.
Teraz wracam z nową energią, nowymi recenzjami, które teraz będą pojawiły się regularnie, bo wreszcie mam trochę czasu.
Recenzja jest jaka jest, ale trochę wyszłam z wprawy, mam nadzieję, że mi wybaczycie :3



14 komentarzy:

  1. Ja także bardzo polubiłam Lauren Oliver. Chciałabym przeczytać tę książkę, bo lubię styl pisania autorki. Szkoda tylko, że jest niejasne zakończenie. Nie polubiłam tego w Requiem i sądzę, że teraz też nie nie przypadnie mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... Cały czas zastanawiam się nad tą książką. Nie do końca jestem pewna czy się skusić, ponieważ "Delirium" mnie niestety nie przekonało :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Już od dawna mam ochotę na tę książkę. Szczerze mówiąc, to miałam na nią chrapkę zanim na dobrą sprawę dowiedziałam się o "Delirium". Muszę ja w końcu dopaść:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już gdzieś słyszałam o tej książce i aż mnie dziwi, że jeszcze jej nie przeczytałam. :P

    PS. Zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. książka już "płynie" do mnie z wymiany i nie mogę się doczekać :)

    nie wiem jak zakończenie Requiem mogło Ci się podobać.. moim zdaniem to było tak, jakby autorka sama nie mogła się zdecydować z kim ma być Lena :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem większości się nie podoba, ale mi się podobało, takie metaforyczne. Ale co do tego z kim ma być Lena, to przyznaj ciężki wybór, ale wiadomo kogo wybrała :D

      Usuń
  6. Właśnie jestem bardzo ciekawa tej pozycji. Koniecznie muszę się z nią zapoznać, gdyż seria Delirium zaatakowała, obezwładniła moje serce i wciąż jestem jej zakładnikiem. Jestem bardzo ciekawa, jak mi się spodoba to dzieło. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo chcę przeczytać tą książkę:)
    Mam nadzieję, że mi się uda

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam, że ta książka jest bardzo ciekawa, jednak nie wiem, czy sie za nia zabiorę. "Delirium" nie sprostało w zupełności moim oczekiwaniom. :)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Już od dawna chciałam przeczytać tę książkę a ty mnie bardziej zachęciłaś :) zapraszam do mnie : http://pieknoczytania-recenzje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Trej autorki czytałam jedynie "Delirium" <3 "7 razy dziś" czeka na półce i już nie mogę się doczekać lektury :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam i bardzo mi się podobała. Lauren Oliver jest jedną z moich ulubionych autorek. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wydaje się być całkiem niezła :) Zapraszam do mnie - www.recenzje-cherry.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zawsze lubiłam wątek 'mean girls" w filmach, więc pewnie w książce również przypadnie mi to do gustu. Dodatkowo fakt, że książka jest autorstwa takiej, a nie innej osoby tylko potęguje moje zainteresowanie tym dziełem także mam nadzieję, że niedługo wpadnie w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń