poniedziałek, 31 marca 2014

"Geneza" Jessica Khoury

 


"W tajnym laboratorium, ukrytym w amazońskiej dżungli, naukowcy stworzyli nieśmiertelnego człowieka. Pia jest pierwszą istotą doskonałą, która ma dać początek nowej rasie ludzi.
W dniu swoich siedemnastych urodzin dziewczyna wymyka się spod kontroli naukowców. Na wolności spotyka Eio, chłopaka z pobliskiej wioski. Wspólnie próbują odkryć prawdę o pochodzeniu Pii. Prawdę, która zmieni ich życie na zawsze."




   

   

O "Genezie" swego czasu było bardzo głośno. Na tę chwilę nie mogę przypomnieć sobie żadnej recenzji, która zmieszałaby "Genezę" z błotem. Z wielkim entuzjazmem wracałam do domu z biblioteki, trzymając książkę w rękach, w końcu tyle dobrych opinii i ciekawy opis - jak mam się nie cieszyć?


"Nasze oczy ukazują nam jedną stronę każdego przedmiotu, ale to nie znaczy, że nie ma pięciu innych, których nie widzimy."

   W powieści pani Khoury mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, momentami irytował mnie taki sposób prowadzenia książki, bo byłam ciekawsza co dzieje się gdzieś indziej a nie to co dzieje się aktualnie w głowie Pii.
   Styl autorki jest lekki i obrazowy, chociaż niektóre, długie przemyślenia Pii działały mi na nerwy. Oczywiście rozumiem to, że bohaterka musiała wszystko sobie poukładać, ale czasami myślała o niektórych sprawach kilkakrotnie, co z czasem stało się nużące.



"Jestem jednością.Tworzę całość. Jestem wolna."

   Bohaterowie stworzeni przez panią Khoury nie są bohaterami nadzwyczajnymi. Są stworzeni poprawnie, ale bez szału. Czasami zachowanie niektórych z nich irytowało. Niekiedy miałam wrażenie, że nie słuchają tego co mówią do nich inni i robią tylko to co sami uważają za słuszne, później takie zachowanie okazywało się tragiczne w skutkach. 
   Z początku najbardziej pozytywną osobą była Harriet Fields, już na samym początku wywołała uśmiech na moich ustach. Doktor Fajtłapa (jak z początku nazywała ją Pia) chyba najbardziej przypadła mi do gustu, mimo pewnej nieprzyjemnej sytuacji...
   Pia jest dosyć specyficzną bohaterką, trzeba bardzo dobrze wczuć się w jej sytuacje, aby ją zrozumieć. Nie jestem pewna czy do końca mi się to udało. Z niektórymi decyzjami podejmowanymi przez dziewczynę nie zgadzałam się w pełni.
   Eio był jednocześnie uroczy i irytujący w tym co robił. Czasami miałam ochotę go przytulić a czasami potrząsnąć i krzyczeć: "Opamiętaj się Eio!".
   Nie mogę zapomnieć o wspaniałym Alai'u! To stworzenie mnie ujęło! Nie chce psuć Wam niespodzianki, więc nie powiem kim jest Alai.
   Poznanie plemienia Ai'oa było bardzo przyjemnym doświadczeniem. Uwielbiam stykać się z inną kulturą, więc mieszkańcy wioski stali mi się bardzo bliscy.


"Prawda potrafi przeszyć i zniszczyć najbardziej niezniszczalnych z nas."

   Pomysł osadzenia akcji powieści w Amazonii był jak najbardziej trafiony! Rzadko czytam o takich miejscach, więc dobrze było odetchnąć od miejskiego zgiełku i rozkoszować się puszczą amazońską.
   Nieśmiertelność, poruszana w sporej ilości książek, w "Genezie" została przedstawiona w bardzo oryginalny sposób. Naukowe wyjaśnienie zjawiska wiecznego życia? Jestem za! No może nie w pełni naukowe wyjaśnienie, ale... jednak w większym stopniu tak.
   W trakcie czytania nie nawiedziły mnie wielkie zaskoczenia. Większości spraw domyślałam się, więc wyjaśnienie pewnych sytuacji było tylko potwierdzeniem moich przypuszczeń. Chociaż muszę przyznać, że tajemnica nieśmiertelności ukrywana przez naukowców bardzo mnie zszokowała.

"O doskonałości świadczą czyny."

   "Geneza" nie jest książką bez wad, ale mogę Was zapewnić, że spędzicie z nią naprawdę miłe godziny. Klimat puszczy amazońskiej jest wyczuwalny na każdej stronie, co pozwala wyrwać się od codziennej rutyny i pobyć w miejscu całkiem innym niż rzeczywistość. Książka pani Khoury każe nam inaczej spojrzeć na sprawę nieśmiertelności i znaleźć odpowiedź na pytanie: Czy życie wieczne naprawdę jest czymś ważnym?

Moja ocena: 8/10

Książka przeczytana w ramach wyzwań: Rekord 2014, Klucznik 2014

4 komentarze:

  1. Swego czasu również przywlokłam Genezę z biblioteki, ale...jakoś ostatecznie nie było dane mi jej przeczytać. Również lubię porzucać miejski zgiełk dla różnorodniejszych miejsc akcji - puszcza amazońska to w istocie niebanalny pomysł.

    Nie wiem, czy już to pisałam, ale jestem zakochana w grafice po lewej stronie Twojego bloga. Jest cudna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Już do mnie wędruje i nie mogę się jej doczekać :) Po Twojej recenzji mój zapał jeszcze wzrósł.

    OdpowiedzUsuń
  3. O ksiażce już sporo slyszałam, ale nadal nie jestem zdecydowana....

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo chętnie bym sobie ją przeczytała! :)

    OdpowiedzUsuń